Idealna matka?

Idealna matka  istnieje chyba tylko w wyobrażeniach kobiet niemających jeszcze dziecka. To wyobrażenie matki, która nie przeżywa złości, a tylko miłość i czułość.  A rzeczywistość pod tym względem rozczarowuje.

Fizyczne i psychiczne koszty opieki nad małym dzieckiem są wysokie – zmęczenie, poczucie utraty wolności, monotonia. Niektóre kobiety, niekoniecznie świadomie, pragną być lepszymi matkami dla swoich dzieci, niż ich matki były dla nich. I jak matkami zostają, to zaczynają się wyścigować. Skutkuje to tym, że nie zawsze są z siebie zadowolone, bo w wyścigu – raz się wygrywa, a raz przegrywa. Są przy tym napięte i bywa, że przestają być uważne na potrzeby dziecka.

Dzieci rodzą się z pewnym wyposażeniem wewnętrznym i  nie jest  tak, że matka może w pełni ukształtować własne dziecko. To, co może i powinna robić, to dbać, by rozwój dziecka przebiegał naturalnie i wynikał z jego potencjału.

Wydaje się, że  większość matek jest po prostu dobrymi matkami. Taka matka  wie i czuje, co jest ważne dla jej dziecka w danym momencie rozwoju, bo nikt nie zna go lepiej niż ona. Potrafi zajmować się dzieckiem, mimo frustracji, zmęczenia, złości. Na wczesnym etapie jego życia dopasowuje się do niego. Cały czas uczy się swojego dziecka i cały czas rozwija się jako matka.

Wobec niektórych dzieci – pogodnych, łatwo nawiązujących kontakt – łatwiej jest być dobrą matką.  Ale są też dzieci trudniejsze – dużo płaczą, gryzą, często pokazują, że są niezadowolone. Matce, której dziecko jest pogodne i wdzięczne, łatwiej być zadowoloną z siebie, więc lepiej znosi nieprzyjemne rzeczy, spokojnie na swoje dziecko patrzy,  szybciej się go uczy. Jednym słowem – sprzyja to jej rozwojowi . Będąca w takiej samej sytuacji życiowej matka dziecka trudniejszego w kontakcie z większym prawdopodobieństwem będzie przeżywać  wątpliwości co do tego, czy w ogóle na matkę się nadaje. Będzie na siebie zła, więc dziecko będzie coraz bardziej płakało, a to pogłębi  jej frustrację.

W początkowym okresie życia dziecko potrzebuje właśnie matki, bo opieka dawana przez nią jest zupełnie inna niż ta, którą może zaoferować ojciec, niania, czy babcia. Rozwijając się, dziecko stopniowo zaczyna się od matki odrywać – można je na przykład zostawić z zabawką i nie będzie płakać, mimo, że nie śpi. Potem zaczyna się interesować też innymi ludźmi. Z czasem, rozwijając się, dziecko oddala się w świat zewnętrzny, nabiera coraz więcej wolności, aż osiągając dojrzałość odchodzi z domu rodzinnego, bo wychowujemy dziecko po to, by dorosło i mogło od nas odejść.

Matka to ktoś, kto dba o bezpieczeństwo dziecka, a ojciec – ktoś, kto zazwyczaj wspiera poznawanie świata zewnętrznego. W początkowym okresie życia czymś najważniejszym  jest opieka macierzyńska, czyli zapewniająca pełne bezpieczeństwo. Z czasem, gdy dziecko stopniowo odkrywa, że świat jest na zewnątrz niego i zaczyna go eksplorować, zdecydowanie wzrasta rola ojca. Można wtedy powiedzieć, że najważniejsza staje się wspólna harmonijna opieka rodzicielska.

Jeśli zbyt duży akcent położy się na ochranianie dziecka, by się nie przewróciło, nie poparzyło, nie przestraszyło,  to w pewnym momencie zahamuje to jego rozwój. Z drugiej strony – nie może być tak, że pozwoli się dziecku na w pełni beztroską eksplorację świata, gdyż to mogłoby zagrozić jego fizycznemu i emocjonalnemu bezpieczeństwu.

Kiedy w rodzinie istnieje silna rywalizacja między rodzicami, dziecko zaczyna czuć, że gdy zwraca się do jednego z rodziców, to jednocześnie jest przeciw drugiemu. Zakłóca to jego poczucie bezpieczeństwa, zaburza rozwój, uczy dziecko rozgrywania na swoją korzyść rywalizacji między nimi – zauważa, kiedy opłaca się pójść do mamy, gdy ma problem z tatą i odwrotnie. To już trochę inny temat…

Nastolatek, mający jednocześnie potrzebę bycia dzieckiem i potrzebę samodzielności, często dość burzliwie przeżywa okres usamodzielniania się, w pogmatwany sposób wyrażając jednocześnie dwie potrzeby – samodzielności i opieki. Bywa, że czasem trudno nawet dojrzeć miłość, którą dziecko do rodziców czuje. I to również już trochę inny temat.

 

Opracowanie: mgr Agnieszka Ostrowska-Knot, psycholog

 

Najnowsze

Więcej artykułów