Kto jest szczęśliwszy: ten, co daje czy ten, co dostaje prezent?
Okres świąteczny, którym aktualnie już żyjemy, urodziny czy inne ważne okazje często skłaniają nas do refleksji na temat obdarowywania. Choć tradycyjnie przyjęło się, że to odbiorca prezentu jest najszczęśliwszy, psychologia sugeruje, że radość z dawania może być równie, jeśli nie bardziej, satysfakcjonująca. Przyjrzyjmy się bliżej, dlaczego tak się dzieje.
Przyjemność z dawania
Zgodnie z badaniami psychologicznymi, obdarowywanie innych może znacząco podnosić poziom szczęścia. Istnieje kilka powodów, dlaczego tak się dzieje:
- Poczucie więzi społecznej: Dając prezent, pogłębiamy nasze relacje
z innymi. Wywołujemy uśmiech na twarzy obdarowanego, co z kolei wzmacnia nasze poczucie więzi społecznej i przynależności. - Altruizm: Działania altruistyczne, takie jak dawanie, wyzwalają w mózgu reakcje nagrody. Te same rejony mózgu, które są aktywne podczas jedzenia czekolady czy innych przyjemnych czynności, są również stymulowane, gdy pomagamy innym.
- Samorealizacja: Obdarowywanie pozwala na wyrażenie naszej kreatywności
i empatii. Wybierając prezent, który sprawi radość drugiej osobie, czujemy się lepiej ze sobą, co wpływa na naszą samoocenę.
Przyjemność z otrzymywania
Oczywiście, otrzymywanie prezentów również niesie ze sobą radość. Główne aspekty, które wpływają na szczęście odbiorcy to:
- Oczekiwanie: Sam moment oczekiwania na otwarcie prezentu wywołuje dreszczyk emocji i ciekawość, co jest źródłem pozytywnych emocji.
- Uznanie: Otrzymując prezent, czujemy się docenieni i ważni dla osoby, która nas obdarowuje. To poczucie uznania wzmacnia nasze poczucie własnej wartości.
- Niespodzianka: Element zaskoczenia, gdy dostajemy coś, czego się nie spodziewaliśmy, potrafi wywołać euforię.
Z psychologicznego punktu widzenia, zarówno dawanie, jak i otrzymywanie prezentów ma swoje unikalne zalety. Jednak liczne badania sugerują, że to dawanie może być bardziej satysfakcjonujące na dłuższą metę, ze względu na silne poczucie więzi społecznej i samorealizacji, jakie nam towarzyszy. Lara Aknin z kanadyjskiego Simon Fraser University przeprowadziła bardzo ciekawe badania na ponad 234 tysiącach osób ze 120 państw. Po przeanalizowaniu wyników Światowego Sondażu Gallupa doszła do wniosku, że samopoczucie badanych jest najwyższe nie wtedy, gdy wydają pieniądze na siebie – lecz wtedy, gdy przeznaczają je na potrzeby innych.
W badaniach grup społecznych psychologowie odkryli też, że robienie przysług innym wpływa bardzo korzystnie na zdrowie… osób, które te przysługi wyświadczają.
To naprawdę bardzo interesujący paradoks, z którego wielu z nas nie zdaje sobie sprawy. Bo tak intuicyjnie często uznajemy, że aby „wkupić się w czyjeś łaski” najlepszą i najszybszą metodą będzie właśnie zrobienie czegoś dla kogoś lub podarowanie mu czegoś. A tymczasem jest to często pułapka, bo jako istoty silnie społeczne mamy głęboko zakorzenioną potrzebę wzajemności – więc jeśli dostajemy od kogoś coś, co np. przewyższa nasze finansowe możliwości, zaczynamy czuć się źle z niemożliwością oddania przysługi. Upraszczając – poczucie zawodu, że nie możemy (lub nie chcemy) się zrewanżować, jest często silniejsze niż uczucie przyjemności płynące z otrzymania pomocy. Jeśli więc chcesz, żeby ktoś cię polubił, lepiej będzie… poprosić go o pomoc. 🙂 Bo lubimy tych, którym pomagamy. Niekoniecznie tych, którzy pomagają nam.
Dawanie prezentów, choć na pierwszy rzut oka jest interpretowane jako przejaw altruizmu, jest też bardzo skuteczną metoda na poprawienie sobie nastroju i samooceny, a więc w istocie jest zachowaniem egoistycznym.
Tak „zdrowo” egoistycznym. Jeśli dodatkowo zależy nam na tym, żeby prezent nie sprawił komuś przykrości, warto nie tylko postarać się, by był trafiony – ale też, aby zostawić obdarowanemu otwartą furtkę do rewanżu, a więc aby nie był zbyt drogi ani zobowiązujący.
Jak dawać prezenty, żeby obie strony miały z tego radość? Oto garść porad:
- Uważnie słuchaj osoby, którą chcesz obdarować. Najlepiej przez cały rok.
- Prowadź w smartfonie notatnik z pomysłami na prezenty dla najbliższych. Wyłapuj ich małe, napomknięte w różnych rozmowach marzenia, żeby potem, w grudniu, móc do takiej listy sięgnąć i szybko kupić coś, o czym marzy siostra, mama lub brat.
- Z małymi dziećmi rób odwrotnie. Marzenia dzieciaków zmieniają się jak
w kalejdoskopie i warto być na czasie z tym, czego AKTUALNIE pragnie maluch. Bo może się zdarzyć, że to lipcowe marzenie o lalce już jest nieaktualne, bo teraz on chce nie lalkę, tylko zestaw klocków lego. - Nie kupuj tego, o czym sam marzysz. Obserwuj osobę, którą chcesz obdarować, bądź uważny na jej potrzeby, na to co mówi, czego pragnie.
- Nie poświęcaj się. Wykorzystaj wszystkie ułatwienia wynikające z kontaktów, pracy zawodowej i okazji. Obdarowany nie będzie szczęśliwszy, wiedząc, że wydałeś na prezent dla niego dużo pieniędzy. Wręcz przeciwnie. Lepiej przyjmie prezent, jeśli poczuje, że Tobie zdobycie go przyszło z łatwością, bo np. wykorzystałeś do tego bony pracownicze albo masz znajomego w firmie, która produkuje coś, o czym marzył ktoś dla Ciebie bliski. Pamiętacie zasadę wzajemności? Taka informacja sprawia, że ta potrzeba rewanżu będzie mniejsza, więc obdarowany będzie mógł skupić się na radości z otrzymywania.
- Dzieciom kup duuużo prezentów i każdy zapakuj osobno. Dzieciaki uwielbiają „unboxing” /wyjmowanie z pudełka, odpakowywanie/, a więc to wspaniałe podniecenie towarzyszące otwieraniu podarunków.
Bądź egoistą, SPEŁNIAJ MARZENIA innych, bo to da Ci najwięcej szczęścia.
Warto jednak pamiętać, że w okresie obdarowywania najważniejsze są jednak chwile spędzone z bliskimi i nasza zdolność do dzielenia się sobą, swoim czasem, bliskością, wspólnym ubieraniem choinki, pieczeniem pierników, przygotowaniem posiłków etc. To dbałość o takie „małe, wielkie rzeczy” może przynieść nam najwięcej radości.
Opracowała: mgr Monika Sęk, psycholog-pedagog